
Kto dba o polskie lasy?
1 sierpnia 2021 Wyłączono przez kurierW całej Polsce szczególnie Internecie rozlega się coraz częstszy głos „troski o naszą przyrodę”, szczególnie widoczny w komentarzach nieprzychylnych Lasom Państwowym, które jeszcze kilka lat temu stawiane były za wzór a leśnik był zawodem cieszącym się ponad 80% zaufaniem. Dużą rolę w demonizowaniu leśników mają organizacje określające się jako ekologiczne, które wpisami w serwisach społecznościowych (przyozdobionych zawsze pięknymi numerami konta bankowego lub linkami do zbiórek) wpływają na opinię szczególnie ludzi z większych miast. Co również warto zauważyć dużo mniejszą dezaprobatę widać wśród mieszkańców wsi.
Zobacz także: Sesja Rady Powiatu w Szydłowcu korespondencyjnie!
Zaczęło się od Białowieży…
O konflikcie w Puszczy Białowieskiej słyszał już zapewne każdy, sprawa oparła się nawet o Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej a media związane z tymi wyżej wspomnianymi organizacjami szumnie ogłaszały niszczenie Puszczy „wieszając psy” na Lasach Państwowych i rządzie PiS, szczególnie w osobie śp. profesora Jana Szyszko. Historia konfliktu w Białowieży nie rozpoczęła się jednak wraz z przejęciem rządów przez Zjednoczoną Prawicę. W tej sprawie warto przyjrzeć się kilku ważnym datom:
- 2008 – organizacje ekologiczne wywierają wpływ na dyrektora GDOŚ, który ogranicza wycinanie pojedynczych stanowisk kornika drukarza. W ciągu kolejnych lat te decyzje są podtrzymywane a kornik ma możliwość przepoczwarczania się i rozprzestrzeniania na inne części lasu.
- 2011 – decyzje ministra środowiska o zakazie walki z kornikiem w tzw. drzewostanach ponad stuletnich oraz ograniczenie cięć w nadleśnictwach puszczańskich o 2/3 w stosunku do ówczesnego etatu. Spowodowało to brak możliwości działania tamtejszych leśników i nie wystarczające możliwości cięcia, nawet gdyby przerzucić całe cięcia na walkę z kornikiem. Również można o tym przeczytać w raporcie NIK z 2019 roku: „Podjęte w celu wzmocnienia ochrony przyrody na terenie Puszczy Białowieskiej decyzje Ministra Środowiska o zmniejszeniu pozyskania drewna oraz wyłączeniu z zabiegów gospodarczych drzewostanów ponad stuletnich nie zostały poprzedzone analizą wyników monitoringu przyrodniczego oraz zapisów planów urządzenia lasu. Decyzje te oparto na wielkości zapotrzebowania na drewno na rynku lokalnym. Spowodowały one brak możliwości ograniczenia skutków gradacji kornika drukarza oraz możliwości przebudowy drzewostanów o niewłaściwym składzie gatunkowym na siedliskach lasu i lasu mieszanego. Ponadto zastosowana procedura zatwierdzania PUL spowodowała, że nadleśnictwa puszczańskie w okresie pierwszych trzech kwartałów 2012 r. nie posiadały planów, które stanowią podstawę prowadzenia gospodarki leśnej.”
- 2017 – wydanie aneksu do PUL (Plan Urządzania Lasu) zwiększającego etat cięć w celu walki z kornikiem drukarzem. W związku z tym posunięciem można było zauważyć wzmożoną aktywność organizacji eko aktywistycznych oraz głośne już blokady wycinek. Przy tej okazji watro wspomnieć, że jedną z twarzy tych blokad była Pani Katarzyna Jagiełło – działaczka Greenpeace a obecnie doradca Szymona Hołowni do spraw środowiska. Sprawa ta wiosną kolejnego roku zakończyła się w TSUE, które wydało zakaz prowadzenia działań z zakresu ochrony przed kornikiem.
Dziś Puszcza Białowieska została osamotniona przez tak walczących o nią „przyjaciół” a zostali w niej jedynie naukowcy badający skutki ponad 10-letniego procesu gradacji kornika oraz leśnicy, którzy z tymi skutkami się zmagają oraz próbują ratować to co zostało.
Aby jednak rozwiać wątpliwości co do tzw. śmierci puszczy to należy jednak zaznaczyć, że cały czas tętni ona życiem jednak głównie w miejscach gdzie nie było monokultur świerkowych a skład gatunkowy nie pozwalał na tak szybkie rozprzestrzenianie się kornika. Obecnie teren ten z góry wygląda jak dziurawy ser złożony z pięknych drzewostanów liściastych i mieszanych poprzecinanych połaciami uschniętych świerków, których w sumie w puszczy zamarło około 3 miliony, głównie starych tzn. około- i ponad stuletnich.
Zobacz także: Wspomnienie ks. Romana Kotlarza w 45 rocznicę śmierci
Kolejny krok – „Turnicki Park Narodowy – planowany”
Miesiąc przed wyżej wspomnianym wyrokiem TSUE, po którym zakończono blokady w PB, zorganizowana została kolejna akcja trwająca do dzisiaj. WWF zorganizowało w ramach akcji „Godzina dla ziemi” zbiórkę podpisów pod apelem o utworzenie „Turnickiego Parku Narodowego”. Planowane przez tą organizację przedsięwzięcie obejmuje swoim obszarem lasy Pogórza Przemyskiego graniczące z miastem Przemyśl.
Pierwszą propozycję utworzenia takiego parku wysunięto już przed II wojną światową a kolejna już w 1992 roku została zaproponowana przez ministra środowiska w rządzie Jana Olszewskiego jednak po około 5 latach prac, nie uzyskała ona poparcia a głos sprzeciwu w tej sprawie wyraziła Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie oraz lokalne samorządy. Sprawa wróciła ponownie w 2008 roku i po nasileniu w 2018 roku trwa do dzisiaj.
Społeczna inicjatywa jednak nie cieszy się zainteresowaniem szczególnie władz i społeczności lokalnej (o czym w dalszej części) a działania organizacji, która chce zająć się wdrożeniem w życie TPN z braku zainteresowania innych jednostek ograniczają się do protestów, ataków na LP i blokad (podobnie jak to było w przypadku Puszczy Białowieskiej), pod hasłami „ostatnich lasów naturalnych”, a symbolem tego są w ostatnim czasie tzw. „Wilczyce” - jest to grupa osób, które od pięciu miesięcy obozują w jednym oddziale, występując przed kamerami w maskach wilków, również przy wsparciu dwóch posłanek Lewicy, po których obecnie nie widać już takiego entuzjazmu. Ponadto działania eko aktywistów polegają również na wyszukiwaniu „drzew o wymiarach pomnikowych” oraz prowokacji, której esencją było nagłośnienie w mediach ogólnopolskich o podciętym przydrożnym drzewie zastawionym przez leśników niczym pułapkę na spacerowiczów. Sprawa ta jednak została szybko zdementowana przez nadleśnictwo a każdy choć trochę zna się na gospodarce leśnej od razu mógł zauważyć, że żaden pracownik leśny nie zrobiłby takiej „fuszerki”.
Do sprawy również mocno odnosi się lokalna społeczność, która zdaje sobie sprawę, że wyłączenie tak dużego obszaru (3 gmin) mocno wpłynie na ich życie. Nie trafiają również do nich argumenty aktywistów o nagłym zwiększeniu turystyki w tym regionie. Wyrazem sprzeciwu jest apel do rządu jaki wysłała rada gminy Lutowiska. Można w nim przeczytać: „Jako Samorządowcy wybrani przez społeczność lokalną Naszej Gminy i związani z nią od wielu lat, zaniepokojeni nasilającymi się w ostatnich latach różnego rodzaju działaniami aktywistów podających się za organizacje ekologiczne pragniemy wyrazić stanowczy sprzeciw przejawianym formom manifestacji. […] Pod pretekstem „walki o ochronę Puszczy Karpackiej” obserwujemy łamanie przepisów prawa. Organizowane są zbiórki pieniędzy mające na celu osiągnięcie wyłącznie korzyści finansowych. Należy zaznaczyć, że aktywiści poprzez organizowanie nielegalnych manifestacji blokują lokalną gospodarkę. […] To właśnie dzięki lokalnej gospodarce leśnej w dużej mierze funkcjonuje Nasza Gmina. Już sam podatek odprowadzany corocznie do Urzędu Gminy przez nadleśnictwa to około 8 % udziału w dochodach bieżących. Dla przykładu w roku 2020 wpływ do budżetu Gminy Lutowiska z tytułu należności podatkowych od Nadleśnictwa Stuposiany i Nadleśnictwa Lutowiska wyniósł 957 614,00 zł. Warto wspomnieć, że zatrudnienie w sektorze rolnictwa i leśnictwa na terenie Gminy wynosi ok. 50 % w stosunku do wszystkich sektorów.”
W maju odbyła się jednak ponad dwugodzinna debata, na której stawili się lokalni mieszkańcy, przedsiębiorcy jak również aktywiści. Obie strony przedstawiły swoje racje. Co dalej? Należy czekać na dalsze informacje.
Mapa wycinek lasów. Czy jest aż tak źle?
W marcu 2021 roku w Internecie pojawiła się mapa, która według twórców, ma pokazywać skalę wycinki w Polsce. Gdyby na nią spojrzeć obraz klęski jaką „szykują” Lasy Państwowe jest zatrważający. To co przedstawiła inicjatywa „Lasy i Obywatele” to mapa, która przedstawia gdzie planowane jest pozyskanie. Gdy wejdziemy na tą mapę nagle okazuje się, że dostajemy obraz naszego kraju z zaznaczonymi na czerwono lasami. Sprawia to wrażenie jakby całe Polskie lasy były do wycięcia a tytuł mapy – „Zanim wytną twój las” jeszcze potęguje wrażenie jakby całe lasy miały iść pod topór.
Wnikliwy obserwator jednak przybliży mapę aby sprawdzić co będzie działo się z jego lasem. Tak również ja przybliżyłem na lasy powiatu szydłowieckiego i widok już nie jest tak straszny. Jednak nie wytną nam wszystkich lasów ale nadal czerwonych plamek jest dużo. Przejdźmy więc bliżej. Okazuje się, że do wycinki mamy większość oddziałów w leśnictwach. No właśnie ale co to właściwie jest ta wycinka? Słowo powtarzane przez aktywistów jak mantrę. Większość ludzi w słowie „wycinka” jakże spotęgowanym jeszcze przez wydarzenia w Białowieży, wyobraża sobie wycięcie wszystkiego co żyje na danym terenie. To jednak jest myślenie błędne. Ta wycinka w rozumieniu leśnika jest fachowo nazywana rębnią i przybiera ona bardzo różne formy i o ile na większości naszych lasów możemy operować jedynie w niewielką liczbą gatunków (głównie sosna, brzoza) i tam wycinane są zręby tak kojarzone ze słowem „wycinka” i udostępniane są przez nie znających tematu spacerowiczów, mało tego nie chcących poznać tematu a jedynie wywołać burzę i zebrać jak najwięcej lajków i komentarzy pod swoim postem jakże mocno krytykującym LP a szczególnie krytykującą sprawującą nad nimi nadzór koalicję rządzącą. Ale dlaczego tak się dzieje powinien omówić raczej socjolog lub politolog a nie przyrodnik.
Oprócz rębni zupełnych, które są jedynym sposobem na szybkie odnowienie królującej w naszych lasach sosny (najlepiej odnawia się ona na dużych powierzchniach bez ocienienia), są jeszcze przeróżne inne formy rębni – częściowa: czyli wycięcie tylko części drzew aby zainicjować odnowienie naturalne; gniazdowa: czyli znane już chyba wszystkim „dziury w lesie”, które w lasach, które są niezgodne z tym co według siedliska powinno na nich rosnąć (działo się to głównie w wyniku masowych nasadzeń po wojnie w miejscach gdzie wcześniej lasy zostały wycięte przez okupantów), pozwalają wprowadzić bardziej odpowiednie gatunki, gównie liściaste; rębnia stopniowa – która pozwala na powstawanie młodego pokolenia lasu poprzez wycinanie w ciągu wielu lat niewielkiej części drzew zależnie od stanu ale też celu oraz rębnia przerębowa w której to rosną obok siebie wszystkie fazy rozwojowe drzew a cięć dokonujemy zależnie od tego czego wymaga sytuacja w danym miejscu drzewostanu.
Powyższy krótki wywód miał na celu pokazać, że to co napisane jest na wspomnianej mapie zupełnie nie oddaje sedna sprawy. W rzeczywistości cały zaznaczony oddział jest wycinany jedynie w części i w postaci różnych form zależnych od tego co wymaga dane siedlisko. To jednak wymagało by od autorów mapy dużo większego zaangażowania i odniesienia się do wszystkich rodzajów zagospodarowania lasu co byłoby dla nich zbyt czasochłonne a co przez większość czasów robią leśnicy. To oni doskonale wiedzą co dzieje się w lesie i zgodnie z tym planują to co ma się dziać, znając dokładnie i niejako wyprzedzając procesy, które dzieją się w naturze, przy okazji dając społeczeństwu dobrej jakości cenne drewno, które otacza nas wszędzie. Co w tym czasie robią ekoaktywiści? Bezwiednie przepisują dane stworzone przez leśników w dodatku źle je interpretując.
Czytaj także: To jej tomik poezji zobaczymy wkrótce w księgarni?
Co dalej?
Wymienione w tym artykule sytuacje to tylko kilka najgłośniejszych przykładów działalności aktywistów ekologicznych. Wiele sytuacji widocznie działa na wyobraźnie Polaków. Wiele akcji okraszonych mocno zmanipulowanymi zdjęciami, mocno rozgłośnionymi w Internecie i obowiązkowo przyozdobione wielkim numerem konta lub linkiem do zbiórki, mocno kreuje obraz leśników, myśliwych ale również rolników jako osób chcących zniszczyć przyrodę.
Komu jednak powierzyć losy nad Polską przyrodą? Czy zgodnie z Europejską Strategią Różnorodności należy objąć 10% kraju ochroną ścisłą? Dla ukazania skali jakiej oczekuje od nas UE przy oklaskach ze strony lewicy i organizacji ekologicznych, watro powiedzieć, że to tak jakbyśmy z użytkowania wyłączyli prawie całe Województwo Mazowieckie. Czy jednak watro pomyśleć nad tym alby pozostawić je pod opieką leśników, pod których pieczą lasy stały się właśnie tymi bogatymi siedliskami, którym ekolodzy przypisują naturalność? Czy to właśnie nie jest wyznacznik wiedzy i kunsztu leśników jeśli lasy, które od ponad 100 lat są przez nich gospodarowane są teraz uznawane za tak bogate i cenne?
Komu zaufać? Ludziom, którzy kilka lub kilkanaście lat uczyli się a później większość swojego zawodowego życia spędzili w lasach czy osobom które czynnie działają w różnych organizacjach a kiedy cel (zazwyczaj finansowy) zostaje osiągnięty zwykle szukają kolejnego celu. Czy lepiej zaufać leśnikom, przyrodnikom, których symbolem był zaszczuty w mediach prof. Jan Szyszko czy historykom, teatrologom i aktorom pod przywództwem pań Klaudii Jachiry (PO), Anity Sowińskiej (Lewica) oraz Katarzyny Jagiełło (Polska 2050). Czy kiedy jesteśmy chorzy udajemy się do lekarza? Czy chcąc naprawić samochód udajemy się do mechanika? Czy mając problem prawny udajemy się do adwokata? To dlaczego w sprawach leśnictwa nie chcemy ufać leśnikom?